To ja proszę tą przyszłą prawną definicje dezinformacji. W rękach 'odpowiedniej' władzy może to służyć do zwalczania niewygodnego dziennikarstwa.
To tak jakby próbować zmusić social media żeby kasowały call outy kobiet opisujących jak były ofiarami molestowania twierdząc, że to pomówienia do czasu, aż sąd przyklepie, że prawda.
Oczywiście abstrahuję od aktualnej sytuacji w wielkiej brytanii, ale masa problemów to spekulacje oparte o jakieś red flagi bo dowody, które by przeszły w sądzie są nie do zdobycia.
Fake newsy to cena za wolne media. Walczyć z tym trzeba nauką sceptycyzmu, weryfikacji itd. A nie liczyć że jakoś przepis nas uratuje.