feminizm

198 readers
3 users here now

Witaj w dziewczyńskiej społeczności!

Jest to miejsce, w którym się wspieramy ale znajdujemy też przestrzeń na konstruktywną krytykę. Poruszamy tu kwestie związane z szeroko rozumianym feminizmem, jednak z wyłączeniem aborcji, która ma swoją własną społeczność. Książki znajdziecie w bibliotece, muzę w musiczce, a filmy w kinotece. Memy też są osobno. Jest też społeczność poświęcona grafikom.


Zajrzyj też do chłopackiej i queerowej (lgbt+) społeczności, albo tej poświęconej pracy seksualnej.


Bawcie się dobrze, dbajcie o siebie na wzajem, zmieniajcie świat!

founded 4 years ago
MODERATORS
1
 
 

Głównym tematem ostatnich dni w internetach jest dyskusja na temat pytania i odpowiedzi na to pytanie, pojawiające się na różnych profilach w mediach społecznościowych. Pytanie to brzmiało: czy jakbyś była sama w lesie to wolałabyś spotkać niedźwiedzia czy mężczyznę?

Większość kobiet odpowiadała, że niedźwiedzia, co spotkało się z oburzeniem wielu komentujących i rozpoczęła się burza trwająca już kilka dni. Co ciekawe, gdy zadawano pytanie czy wolisz spotkać kobietę czy niedźwiedzia, standardowo odpowiadano, że kobietę, a gdy pytanie brzmiało: gdy twoja córka jest sama w lesie to wolałbyś, żeby spotkała niedźwiedzia czy mężczyznę to mężczyźni też odpowiadali, że niedźwiedzia! Przy czym pojawiały się takie odpowiedzi jak: jeśli uda mi się uciec z lasu to każdy mi uwierzy w to, że zaatakował mnie niedźwiedź, nikt mnie nie będzie pytał, dlaczego byłam tak ubrana, gdy zaatakował mnie niedźwiedź, łatwiej mi przewidzieć zamiary niedźwiedzia niż mężczyzny i szereg podobnych....

Dużo już było opracowań tego "zagadnienia" więc zostawię to tutaj, a by każdy i każda z was to sobie przemyśleli w ciszy.

Ja zdecydowanie chciałabym spotkać niedźwiedzia: nigdy jeszcze nie widziałam go w naturze i wiem, że jeśli nie będę się zbliżać to nic mi nie zrobi.

Anarchistka. blog społeczny

2
3
4
 
 

W dniach 25-26 maja w Łodzi odbywa się V Socjalny Kongres Kobiet. "Choć każde miasto ma swoje charakterystyczne problemy, to wszędzie działacze spotykają ten sam mur. Mur chciwości, korupcji i braku empatii władzy do ludzi, którzy nie traktują swojego mieszkania jak potencjalnej inwestycji, tylko jak dom."

5
 
 

"Siostrzeństwo kończy się więc tam, gdzie pojawia się konflikt interesów."

6
 
 

Przewodniczki” to lektura obowiązkowa dla każdej osoby feministycznej, kobiecej i sojuszniczej.... Autorka bardzo często odwiedzała Europę, jeszcze tę sprzed transformacji, a potem już tę nową, niezależną, a zarazem zjednoczoną. To tutaj, w Krakowie, spoczywają jej prochy. Ann uważała, że sukces feminizmu nie zależy od właściwej postawy ideologicznej, ale od spotkań z ludźmi. To właśnie te spotkania są przedmiotem opowieści. Jej książka to bardzo intymny opis osób, miejsc i wydarzeń, jakie towarzyszyły rewolucji feministycznej w Europie Środkowo-Wschodniej.

7
1
Callout Stowarzyszenie Bez (drive.google.com)
submitted 6 months ago* (last edited 6 months ago) by [email protected] to c/[email protected]
 
 

Piszę to, ponieważ mam dość usprawiedliwiania i ukrywania przemocy członkiń stowarzyszenia bez. Nie powinno być tak, że pozycja feministycznej moralistki daje autorytet także do usprawiedliwiania wszelkiej przemocy, swojej i osób ze swojego otoczenia. To co powiem prawdopodobnie ściągnie na mnie ataki osób pod wpływem stowarzyszenia Bez i Gabe Wilczyńskiej ale trzeba to powiedzieć. Przemoc nie jest niczyją prywatną sprawą. O takich sprawach trzeba mówić.

Zacznę od przemocy seksualnej, fizycznej i psychicznej, którą obserwowałem i której doświadczyłem ze strony mojej byłej partnerki i członkini stowarzyszenia Bez-Eweliny Zworowskiej. Przemocy, którą Ewelina dalej usprawiedliwia swoimi traumami robi to do dzisiaj.

W 2020 dałem się Ewelinie wciągnąć w poliamoryczny układ z nią i jej byłą partnerką. W styczniu 2021 byłem świadkiem jak Ewelina słysząc, że jej partnerka była zainteresowana inną osobą, rzuciła nią o szafę po czym zaczęła okładać ją pięściami po udach aż krzyknąłem żeby przestała.(Zał.1,2).

Ten związek był bardzo niezdrowy i przez chore podejście do seksualności, które w nim panowało w połączeniu z problemami psychicznymi zacierały się w nim podstawowe ludzkie granice, dlatego w połowie marca 2021 zerwałem z dziewczynami. Ewelina zdążyła się we mnie zakochać i bardzo źle znosiła moje odejście, znosiła je jako porzucenie, które udowadnia o niej najgorsze rzeczy. Zaczęła wtedy zachowywać się w niesamowicie autodestrukcyjny sposób, wtedy kiedy mieliśmy po 19 lat rzeczy z których się nie wychodzi a jeśli już to z bliznami na całe życie, jeśli robi się je z takich przyczyn. Teraz ten mechanizm jest dla mnie zupełnie zrozumiały, wtedy niejasno go sobie uświadamiałem. Ewelina nieświadomie, czy świadomie chciała zagrać na moim poczuciu odpowiedzialności powiedzieć "zobacz co się ze mną dzieje jak Ciebie nie ma". Wiedziałem, że jeśli powiem jej żebyśmy do siebie wrócili to przestanie to robić, a myślałem wtedy że skoro pozwoliłem się jej w sobie zakochać, to jestem odpowiedzialny za jej stan, bałem się że będę winny jeśli doprowadzi do swojej śmierci lub doświadczy przemocy i cierpienia związanego z jej ówczesną autodestrukcją, dlatego dałem się zmanipulować. Z perspektywy czasu nie mam wątpliwości, że to była manipulacja.

Przez rok robiło się lepiej, ale potem kiedy w naszym związku pojawiła się zazdrość znów ze strony Eweliny pojawiła się przemoc.

W listopadzie 2022 roku Ewelina była chorobliwie zazdrosna o jedną z moich koleżanek, więc oddaliłem się od tej osoby. Mimo to ta osoba zadzwoniła nieproszona do domofonu naszego mieszkania, co doprowadziło do tego, że Ewelina groziła mi samobójstwem. Wróciłem w strachu o życie Eweliny biegiem do naszego mieszkania. Była zamknięta w łazience i nie odzywała się kiedy do niej przez drzwi mówiłem. Powiedziałem jej że nigdy się z tą osobą nie spotkam wyszła otarła łzy, nagle wszystko było okej. Ta manipulacja była już na pewno świadoma. Co więcej z tej samej zazdrości Ewelina inwigilowała systematycznie moje wiadomości.(Zał.3,4).

Ewelina jest niezwykle impulsywną osobą przez co zdarzyło się, że raz w nie poprzedzonym nawet żadną kłótnią napadzie złości rzuciła we mnie pękiem kluczy. To zdarzyło się 1.04.2023. Ewelina wróciła z uniwersytetu do domu, kiedy otworzyła drzwi dotknąłem lekko palcem jej czoła i powiedziałem prima aprilis. Ewelina warknęła ze złości i tupnęła nogą, przez co się odsunąłem bo widać było że wyraźnie się zezłościła. Wtedy rzuciła we mnie kluczami celując w twarz. Na szczęście zdążyłem się uchylić i klucze przeleciały na prawo od mojej twarzy. Przez kilka minut byłem w szoku i zastanawiałem się co zrobić. Powiedziałem sobię wtedy że powinienem był po prostu uważać bo Ewa ma problemy ze złością i po prostu przeszliśmy nad tym do porządku dziennego.

Na początku maja 2023 zerwaliśmy, jednak chorobliwa zazdrość Eweliny trwała nawet po tym. W połowie maja 2023 roku podczas rozmowy w naszym mieszkaniu Ewelina oznajmiła mi, że miała zamiar spalić beret, który dostałem od osoby co do której żywiła zazdrość, ale się powstrzymała. Powiedziałem jej, że nie miałem w planach relacji z tą osobą, na co Ewelina odpowiedziała wtedy, że to dobrze bo jeśli by tak było to pewnie naprawdę by ten beret spaliła.(Zał.5).

Relacja z Eweliną była wyznaczona przez strach o to, że Ewelina może się skrzywdzić i poprzez to także skrzywdzić mnie. Jednak to co Ewelina zrobiła mi po zerwaniu, to prawdopodobnie najgorsza rzecz, jakiej doświadczyłem ze strony drugiego człowieka.

Ewelina miesiąc po zerwaniu postanowiła publicznie w moim środowisku zmanipulować faktami z naszej relacji w 2020 roku, aby przedstawić mnie jako osobę przemocową. Niestety jej się udało, bo jak zazwyczaj w takich wypadkach bywa nie miałem możliwości w żaden sposób na to odpowiedzieć.

Ewelina wykorzystała stan w jakim byłem aby “pożegnać się z seksem” ze mną. Chociaż, uważałem seks po zerwaniu za niezdrowy, to byłem po tym upokorzeniu umieszczony w sytuacji, w której paradoksalnie Ewelina, czyli osoba, która teoretycznie powinna być najbardziej mi przeciwna ze względu na rzeczy, które o mnie mówiła, stała się moim jedynym źródłem emocjonalnego wsparcia, w najcięższej sytuacji w moim życiu. Dlaczego jedynym? bo wszyscy ludzie o których myślałam, że są moimi przyjaciółmi a usłyszeli pomówienia się ode mnie odwrócili, a wsparcie emocjonalne od innych w tej sprawie wymagałoby mówienie o sobie upokarzających rzeczy.

Myślałem, że Ewelina mogła mi jakoś pomóc, zarówno emocjonalnie jak i pozwalając mi na wypowiedzenie się przed ludźmi we własnej sprawie i świetnie o tym wiedziała, kiedy się “żegnaliśmy” z seksem. Pytałem Ewelinę, czy nie zechciałaby wysłać na grupę na której mnie pomawiano mojej wypowiedzi, odmówiła, ale powiedziała, że mogę założyć grupę i ją tam zaprosić, a ona może mnie wesprze. Myślałem, że będę miał wtedy więcej szans na wyjaśnienie, bo jej obecność sprawiałaby że to co mówie byłoby w ogóle wysłuchane. Założono że mam zaburzoną osobowość i tyle i nie chciano mnie słuchać. Bez jej przychylności nic by się nie naprawiło. Zostałem wepchnięty w sytuację w której wszystkie toksyczne wątki związku znów wychodziły na wierzch. Zarówno Ewelina jak i ja wiedzieliśmy że ta relacja to dla mnie próba poradzenia sobię że wstydem, poczuciem winy w które mnie wpychała i poczuciem, że wszystko czego chciałem w życiu jest już niemożliwe. Wiedziała że z mojej strony zgadzam się na seks tylko przez krytyczną sytuacje w jakiej byłem. Wiedziała bo co chwila wyrzucałem jej, że wciąż obnaża naszą relację. Na tym oczyszczeniu zależało mi szczególnie dlatego, że największą wartością w moim życiu wówczas była działalność w kole naukowym i w młodych IP i obie wisiały na włosku. Ważyły się moje losy.

Nasza pozwiązkowa relacja zaczęła się od tego, że mimo moich jasnych deklaracji, że mam samobójcze intencje, wcisnęła mi leki, po czym sama zaczęła rozmowę o moim samobójstwie. Podczas tej konwersacji zadzwoniła na pogotowie, a po moim pobycie na izbie przyjęć pojawiła się w mieszkaniu, przedstawiając się jako ratowniczka, chcąc ze mną uprawiać seks — to jedna z sytuacji.(Zał.6,7).

Z jednej strony byłem przez Ewelinę określany jako obrzydliwy, chory, zboczony z drugiej mówiła mi, że odwrotne rzeczy się dzieją, kiedy w tamtym okresie “żegnamy się”. Uważam to za manipulacje w kontekście tego, że zostałem wpędzony w poczucie upokorzenia, wstyd i poczucie winy przez tę samą osobę, która dzięki tym przyczynom mogła spełnić swoje cele; to następne sytuacje.(Zał.8,9,10,11).

Cały czas wisiała nade mną groźba, że jeśli nie będę robił, tego, czego Ewelina sobie życzy, to tylko bardziej mnie oczerni i to właśnie poczułem w sytuacji z 3.07.2023 (screen to rozmow o tym co się działo dzień po). Sytuacji w której Ewelina zaszantażowała mnie, żebym uprawiał z nią seks.(Zał.12).

Przyszedłem do Eweliny, żeby spędzić z nią czas i wziąć prysznic, było gorąca, ja byłem w okolicy, spędzałem jeszcze w tamtych dniach po wyprowadzce sporo czasu w tym mieszkaniu bo pomagałem Ewie w załatwianiu spraw z landlordami. Chwilę po tym jak wszedłem rozmawialiśmy o tym, że to niezdrowe że jeszcze uprawiamy seks, Ewelina się ze mną zgodziła. Wykąpałem się i przebrałem. Potem leżeliśmy na łóżku i bardzo chciała mi powiedzieć imię chłopaka z którym się umawiała, a potem przeszło na to, że znów pytałem beznadziejnie, dlaczego rozdrapywała i nadal przed wszystkimi rozdrapuje przeszłość, skoro w tym związku robiła masę przemocowych rzeczy, dlaczego otwierała te wszystkie rany, pytałem, czy byłby jakiś sposób, żeby o tym już nie mówiła. Ewelina złożyła mi propozycję, mówiąc dwuznacznie, że “na pewno nie będziemy o niczym mówić jeśli będziemy uprawiali seks”-w kontekście tej rozmowy to brzmiało jak groźba; z tego powodu, kiedy chciałem odmówić, wiedziałem, że jeśli to zrobię to mogę się spotkać z takimi konsekwencjami, że tylko więcej będzie o mnie rozpowiadać więcej, a z drugiej strony, że jeśli się zgodzę może się polepszy. Powiedziałem jej że okej, tylko niech przejmie inicjatywe. Pamiętam jedynie, że zachowywałem się tak, żeby robić jak najmniej, a pod koniec czułem odrętwienie, leżałem na plecach i przechodziło mi wtedy przez myśl, że chcę ją z siebie zrzucić, że nie chcę żeby moje ciało czuło to co teraz czuje, ale wiedziałem że nie mogę, czułem jak opuszczają mnie siły, a potem poczułem się kompletnie bezsilny jakby coś przykuło mnie do łóżka. Po wszystkim leżałem na łóżku nieruchomy czując jakby coś z tyłu głowy przybijało mnie do niego, czułem ogromną psychiczną blokadę, która nie pozwalała mi się nie poruszać, patrzyłem się tępo w sufit a czasami oczy chowały mi się pod górne powieki i zamykały, a moje ciało przechodził chłód. Po głowie błąkała mi się myśl, że tak właśnie czuję się człowiek kiedy umiera. Kiedy Ewa mówiła do mnie nie potrafiłem odpowiedzieć, coś mnie blokowało, ona mówiła, żebym nie udawał. Potem kiedy zacząłem mówić przychodziło mi to z trudem. Musiałem się na tym w pełni skupić i wkładać w to dużo energii. tak samo sprawa wyglądała z poruszaniem się. Czułem się odrealniony i ociężały. Potem zdołałem jakoś się znowu wykąpać i wyjść. Ten stał trwał w zmniejszającym się wciąż nasileniu do czasu kiedy wróciłem do siebie i położyłem się spać, a nawet po bardzo długim śnie czułem jakby stało się coś nierzeczywistego, nie rozumiałem kompletnie tego stanu. Nie rozumiałem tego wtedy, teraz rozumiem, że to był paraliż mentalny.

Co więcej Ewelina aktywnie odcinała mnie od innych źródeł wsparcia okłamując ostatnią z osób ze środowiska, która nadal ze mną rozmawiała mimo pomówienia i od której mogłem otrzymać jakieś wsparcie, że nazwałem ją “puszczalską dziwką”, tym głębiej umieszczając mnie w tym stanie. Wpędzając mnie w stan, w którym byłem osamotniony potrzebujący tym bardziej rozwiązania sytuacji choćby poprzez pomoc Eweliny i przez to wszystko bardziej podatny na wykorzystanie, bardziej od niej zależny.(Zał.13,14).

Ewelina jest osobą, która czasem kiedy rzeczy nie układają się po jej myśli ucieka się do przemocy i używa seksu po to żeby czuć że ma kontrolę. Zaraz po zerwaniu kiedy odmawiałem Ewelinie, zamiast rezygnować próbowała mnie rozpaczliwie przekonywać, że ma plan w którym najpierw uprawiamy seks i śpimy razem, potem tylko razem zasypiamy i tak dalej. Niektóre z tych rzeczy da się zrozumieć i wyjasnić rozpaczą, poczuciem porzucenia, zależności, ale one niczego nie usprawiedliwiają. Przemoc to przemoc nie ważne czy osoba, która ją wyrządza była kiedyś skrzywdzona czy nie, czy jest zrozpaczona czy nie.

I teraz przechodzę do Gabe, bo Ewelina nie jest jedyną osobą ze stowarzyszenia Bez, która jest przemocowczynią, co więcej to jak działa ideologia Bzu jak myśli i działa Gabe sprawia że taką przemoc jest z braku lepszego słowa "enabled". Gabe stosowała przemoc seksualną wobec swojej byłej dziewczyny i do części przynajmniej się przyznała.(Zał.15,16,17,18,19).

To nie jest jedyna przemocowa rzecz którą Gabe robiła, a powiedziałbym że jej przemoc jest systematyczna, tak samo jak stowarzyszenia bez i niektórych jego członkiń. Wiele razy słyszałem od Gabe że życzy komuś żeby się zabił zaćpał i jest po prostu moberką, zastrasza i poniża ludzi. Opisanie całej przemocy Gabe podczas jej działalności politycznej wymagałoby pewnie książki. Gabe używa swojego autorytetu moralistki, żeby ideologicznie usprawiedliwiać każdą przemoc którą stosuje, wobec konkretnych osób i dyskretniej bardziej miękko wobec osób trans i innych mniejszości.

Gabe i niektóre inne bziary z faktu istnienia systematycznej patriarchalnej przemocy wysnuwa wniosek że za wszelką przemoc, którą wyrządzają kobiety, a w szczególności one winę ponosi właśnie patriarchat i nie muszą brać za nią odpowiedzialności. To że niektóre formy przemocy są niezdrową czy zdrową w chorych warunkach strategią obronną na patriarchat może wyjaśniać zjawisko, ale ludzie! jak ma usprawiedliwiać przemoc w sensie etycznym? Bziary uważają że mają przyzwolenie, mandat na przemoc zarówno w sferze prywatnej jak i politycznej, że wszelka ich przemoc nie jest aktywna a jedynie reaktywna i jest czymś naturalnym i nieuchronnym jak prawo fizyki. To musi się skończyć. Im szersze wpływy przemocowczyń z bzu tym normalniejsza staje się taka przemoc.

8
9
10
 
 

Czy trzeba lepszego dowodu, że Kongres Mężczyzn jest potrzebny, niż wyśmiewanie problemów mężczyzn w najważniejszych mediach? Michał Gulczyński jest doktorantem kierunku polityka publiczna i administracja na Uniwersytecie Bocconiego w Mediolanie, członkiem zarządu Stowarzyszenia na rzecz Chłopców i Mężczyzn.

Dopiero co w zeszłym tygodniu TVN24 i Gazeta.pl śmiały się z przemocy kobiety wobec partnera. Teraz w "Wyborczej" profesor Magdalena Środa próbuje wykazać, że Kongres Mężczyzn powinien się zajmować problemami kobiet ("Obalmy ten patriarchalizm wspólnie", "Gazeta Wyborcza" 16 kwietnia).

Nawet samobójstwa mężczyzn wydają się jej dobrym tematem do żartów. Cieszmy się, że nie poszła tak daleko, jak inna profesorka, która na łamach "Gazety Wyborczej" przekonywała, że "większość mężczyzn chciałaby być Putinami, ale nie może" ("Kryzys męskości nie istnieje", wywiad z dr hab. Katarzyną Wojnicką, "Duży Format" 24 stycznia 2022 r.).

Gdy dwa i pół roku temu opublikowałem raport "Przemilczane nierówności. O problemach mężczyzn w Polsce", to właśnie profesor Środa została poproszona o jeden z pierwszych komentarzy. Co powiedziała w "Wydarzeniach" Polsatu? Cytuję z pamięci: że nie rozumie, dlaczego mamy się zajmować problemami chłopców w szkołach, skoro to dziewczynki były przez setki lat wykluczane z edukacji. Niedługo później w "Wysokich Obcasach" luki płci w edukacji (niekorzystne dla chłopców i mężczyzn) tłumaczyła rzekomym męskim lenistwem. Jak widać, za systemowe nierówności potrafi obwiniać nawet dzieci, jeśli tylko są płci męskiej.

W ostatnim felietonie profesor Środa powtarza te dwa argumenty: że dziewczynki i kobiety przez setki lat były dyskryminowane, a chłopcy i mężczyźni są leniwi. Dodaje jeszcze całą serię wskaźników, według których kobiety mają słabsze wyniki od mężczyzn. Gdybym był leniwym mężczyzną z jej wyobrażeń, odpowiedziałbym, że być może te różnice płci wynikają z jakiejś domniemanej negatywnej cechy kobiet. Dajmy na to, lenistwa. Ale nie podzielam takich poglądów i uważam, że w dojrzałej dyskusji o równości nie powinniśmy się posługiwać stereotypami i negatywnym wartościowaniem osób ze względu na przynależność do grupy.

Kongres Mężczyzn będzie o mężczyznach, nie o kobietach Profesor Środa oczekuje, że na Kongresie Mężczyzn zajmiemy się właśnie problemami kobiet. W Stowarzyszeniu na rzecz Chłopców i Mężczyzn nie wątpimy, że kobiety cierpią z powodu systemowych nierówności. Takimi nierównościami zajmuje się już Kongres Kobiet i wiele innych organizacji. Ale Kongres Mężczyzn będzie o mężczyznach.

Nie podążymy za profesor Środą ścieżką eskalowania konfliktów między kobietami a mężczyznami. Nie licytujemy się, która płeć ma gorzej. Skupiamy się na rzeczywistych problemach i rozwiązaniach. W ciągu pierwszych kilkunastu miesięcy działalności Stowarzyszenie na rzecz Chłopców i Mężczyzn zorganizowało zbiórkę ubrań i środków higieny dla potrzebujących mężczyzn pod hasłem "Męskie wsparcie". Skutecznie interweniowaliśmy, gdy Powiatowy Urząd Pracy w Zabrzu chciał uniemożliwić bezrobotnym mężczyznom skorzystanie z dofinansowania. Doprowadziliśmy do zainteresowania ministerek dyskryminacją pracowników PKP, którzy – w przeciwieństwie do koleżanek – mieli nie dostawać posiłków w pracy. Do budżetu obywatelskiego w Warszawie złożyliśmy wniosek o projekt wsparcia psychologicznego dla mężczyzn.

W sobotę organizujemy Kongres Mężczyzn, który zgromadzi środowiska zajmujące się mężczyznami – deklarujące się jako feministyczne, katolickie czy też niezwiązane z żadną religią lub ideologią. Na Kongresie wystąpią organizacje, które od lat zajmują się prawdziwą pomocą. Michał Bomastyk z Instytutu Przeciwdziałania Wykluczeniom założył telefon zaufania dla mężczyzn, pod którym mężczyźni mogą zwierzyć się ze swoich problemów i uzyskać pomoc. Marcin Skrabka zaprezentuje swoją akcję "Męskie czytanie" promującą czytelnictwo wśród chłopców i mężczyzn. Sabina Żurek opowie o tym, jak akcja "Mosznowładcy" pomaga mężczyznom wcześnie wykryć raka jądra. O zdrowiu mężczyzn mówić będą też doświadczony psychoterapeuta Dariusz Kecler czy wybitny lekarz i założyciel urologiczno-muzycznego festiwalu KultURO profesor Piotr Chłosta.

Troska o mężczyzn to nie skutek uboczny troski o kobiety Zamiast takich rzeczywistych działań profesor Środa chce "walczyć z patriarchatem". Czyli konkretnie z czym? Jeśli zależy jej na równiejszym podziale prac opiekuńczych, z pewnością wesprze nasze postulaty rozszerzenia urlopu ojcowskiego. Jeśli zależy jej na odejściu od stereotypu, że to na mężczyznach spoczywa obowiązek walki w obronie rodziny czy ojczyzny, na pewno poprze wyrównanie obowiązków wojskowych. Jeśli męczą ją nierówności w edukacji i segregacja do stereotypowych zawodów – na pewno wybierze się na Kongres Mężczyzn, żeby dowiedzieć się, dlaczego chłopcy mają znacznie słabsze wyniki już w dzieciństwie i rzadziej idą do liceów ogólnokształcących. Jeśli martwi ją ubóstwo starszych kobiet, na pewno poprze wyrównanie wieku emerytalnego i zadbanie o zdrowie mężczyzn – tak by kobiety wypracowywały odpowiednio wysoką emeryturę i nie wdowiały przedwcześnie.

11
 
 

"Jak ma się kobietę w zespole muzycznym to od razu jest łatwiej, bo wszyscy uwielbiają taki zespół i zapraszają na koncerty i festiwale. Można grać beznadziejną muzykę, a i tak jest się uwielbianym". Takie mniej więcej opinie słyszałam ostatnio w kilku sytuacjach i to w środowisku anarchistycznym! To dla mnie skandaliczne.

Po pierwsze zespołów z kobietami nie ma prawie wcale, nie robią karier, są traktowane z pobłażaniem. Wiele artystek opowiada o sytuacjach, w których są traktowane jako "ozdoba" zespołu, a ich umiejętności w ogóle nie są brane pod uwagę. W wywiadach dostają dziwne pytania nie związane z muzyką, a faceci podczas koncertów nie traktują ich poważnie, jak równych sobie. Kobiety nie mają wzorców z których mogłyby czerpać, gdyż scena alternatywna jest zdominowana przez mężczyzn. Nie są zachęcane do tej aktywności, co wpływa na to, że kobiet-muzyczek jest tak mało. To, że są wszędzie zapraszane to bardzo pozytywny trend, który może wpłynąć na zwiększenie reprezentacji kobiet w muzyce alternatywnej.

Dodatkowo zobaczcie ile jest beznadziejnych zespołów męskich, gdzie nie potrafią grać ani śpiewać i nikt im nie wytyka, że są popularni z powodu swojej płci.

Jak zwykle do kobiet ma się zawsze pretensje: że jest ich za mało i nie chcą grać w zespołach punkowych, ale jak grają to, że wszędzie są zapraszane nawet jak nie są genialnymi muzyczkami, że są popularne nie ze względu na to jak grają tylko jaką mają płeć. Środowisko muzyki alternatywnej powinno się zastanowić jeszcze raz, czy chce wspierać kobiety w ich działalności muzycznej czy woli iść tropem patriarchatu i traktować je tak jak w każdej innej branży w tym pojebany świecie.

Anarchistka. Blog społeczny.

12
 
 

Dzień Kobiet to nie jest Dzień Kwiaciarza i Krawaciarza. Nie został wprowadzony po to, żeby jakaś branża miała w tym dniu eldorado, bo komuś chciało się wykonywać puste gesty.

W 1910 roku socjalistki na międzynarodowej konferencji ustanowiły go nie po to, żeby panowie mogli wygłaszać swoje pustosłowie. To jest dzień walki o równe prawa, o równe płace, o wolność.

Dzień Kobiet nie powstał także po to, żeby liberałowie zrobili sobie z niego gadżet, który ogranicza się wyłącznie do obrony interesów zamożnych kobiet. Już przed stuleciem kobiety z ruchu robotniczego słusznie uznały, że opresję najciężej znoszą kobiety niezamożne, robotnice, ponieważ te bogatsze mogą sobie wolność do pewnego stopnia kupić.

Dlatego PiS do dziś nie zrozumiał, dlaczego największy spadek zaliczył po wyroku Trybunału Konstytucyjnego właśnie wśród niezamożnych. Politycy PiS-owscy generalnie mało rozumieją, bo traktują osoby z klasy pracującej jak masę elektoralną, samemu będąc członkami zamożnej elity konserwatywnej.

Tak samo niczego nie rozumieją rozmaici liberałowie, którzy przecież uważają, że jak kobieta chce „zakosztować wolności” reprodukcyjnej to sobie może wyjechać za granicę. Dlatego dla nich to kwestia drugorzędna, którą można przehandlować z konserwatystami z Trzeciej Drogi za ich zdaniem „ważniejsze sprawy”. Tymi ważniejszymi sprawami są oczywiście stołki w rządzie i spółkach skarbu państwa.

Dlatego Hołownia z Kosiniakiem tak pewnie się czują w fotelach. Wiedzą, że dla libków to jest sprawa nieistotna. Dlatego też Tusk niechętnie zabiera na ten temat głos. Liczy, że jakoś przeczeka, że jakoś się znowu uklepie i znowu da się wolność dysponowania swoim ciałem zamieść pod dywan hipokryzji. Udawało się od 1993 roku, więc sądzą, że uda się znowu.

Nigdy dość przypominania, że także libkowe środowisko ponosi odpowiedzialność za wprowadzenie zakazu aborcji. Łatwo byłoby zwalić wszystko na PiS, ale przecież to nie oni wyłącznie ten zakaz w latach 90. wprowadzili.

Najchętniej znowu by jakiś konsensusik uchwalili i załatwione na kolejne 50 lat. Ale tym razem tak łatwo już nie pójdzie. Jest nowe pokolenie, które się na paciorki nabrać nie da, a gniew będzie tylko narastał. Więc niech lepiej Tusk i Hołownia z Kosiniakiem nie przywiązują się bardzo do stołków. Nic nie jest dane raz na zawsze. Na ich miejscu poważnie bym przemyślał priorytety, bo oni ciągle żyją mentalnie w innej epoce.

Kaczyńskiemu też się wydawało, że „jakoś to się ułoży”. A jeśli jemu, mającemu raczej w dużym stopniu konserwatywną bazę wyborczą, się nie „ułożyło”, to niech się libki i konserwa rządowa obecna zastanowi, co się może stać z nimi, bo teraz igrają z o wiele mniej konserwatywnymi grupami społecznymi.

Igrzysk w postaci rozliczeń PiS starczy jeszcze na parę miesięcy. Potem przyjdzie czas surowej weryfikacji. A naszym zadaniem jest, żeby grozę tej weryfikacji poczuli i zaczęło palić im się pod stołkami. Zapewniam, że wizja utraty apanaży jest tak potworna dla większości polityków, że są w stanie niejedną nagłą woltę światopoglądową wykonać.

Warunek jednak jest jeden: muszą uznać, że sprawa jest poważna i żarty się skończyły. Jedynym na to sposobem jest pokaz siły.

Xavier Woliński

Autora można wspierać na https://patronite.pl/Wolnelewo

13
14
15
16
 
 

„Tylko »tak« oznacza zgodę” czy „postawienie polskiego systemu prawnego na głowie”? W czwartek 7 marca Sejm zajmie się projektem zmiany definicji gwałtu w Kodeksie karnym. Kto poprze zmianę?

Sejm na najbliższym posiedzeniu w czwartek ma się zająć projektem nowelizacji Kodeksu karnego zmieniającym prawną kwalifikację gwałtu. Od tej pory przestępstwem ma być doprowadzenie do obcowania płciowego bez wcześniejszej świadomej i dobrowolnej zgody.

Przedstawicielką wnioskodawców jest Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica). Posłanki KO, Lewicy i TD, które wnioskują o zmianę prawa, chcą, by gwałt kwalifikować jako obcowanie płciowe, na które jedna ze stron nie wyraziła wcześniej świadomej i dobrowolnej zgody. Obecnie w Kodeksie karnym przestępstwo zgwałcenia jest zdefiniowane w art. 197 § 1. jako doprowadzenie przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem innej osoby do obcowania płciowego.

**Kto podpisał się pod projektem ustawy zmieniającej definicję gwałtu? ** Posłanki chcą też zmienić podejście do gwałtu w ramach systemu prawnego. Od tej pory minimalna kara za to przestępstwo miałaby wynosić 3 lata więzienia (obecnie od 2 do 15 lat), w efekcie gwałt traktowany byłby jako zbrodnia, a nie tak jak dotychczas, jako występek. Doprowadzenie do innej niechcianej czynności seksualnej zagrożone ma być karą od 2 do 10 lat pozbawienia wolności (obecnie od 6 miesięcy do 8 lat).

Według autorek projektu obowiązujące prawo wymaga zmiany m.in. dlatego, że obecne przepisy obligują ofiary gwałtu do wykazania, że stosunek dokonał się wbrew ich woli i stawiły mu opór. „Interpretowanie zachowania ofiary obarczone jest zawsze mniejszą lub większą dozą subiektywizmu i w efekcie prowadzi do wtórnej wiktymizacji” – czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy.

Projekt zmiany definicji gwałtu po raz pierwszy pojawił się w Sejmie w marcu 2021 r. Wówczas również złożyła go posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic. Zanim ustawa trafiła do kosza, wspólnie z Fundacją Feminoteka zadaliśmy posłom i posłankom pytania dotyczące walki z przemocą wobec kobiet i w rodzinie. Jedno z nich dotyczyło zmiany definicji gwałtu.

Zmiany prawa chciało 46 posłów i posłanek. Adam Szłapka (KO) podkreślił wówczas: „potrzebujemy nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie oraz zmiany definicji zgwałcenia, wprowadzenia definicji przemocy ekonomicznej„, natomiast Marcelina Zawisza (Lewica) oświadczyła: „prawne definicje czynów zabronionych związanych z przemocą wymagają rewizji i zmiany (np. definicja gwałtu). Dane wskazują, że większość przypadków nawet nie jest zgłaszana, więc konieczne są działania na rzecz zapewnienia kobietom poczucia bezpieczeństwa i sprawczości, żeby czuły, że zgłoszenie przestępstwa nie tylko nie pogorszy ich sytuacji, ale doprowadzi również do sprawiedliwego wyroku, a w całym procesie będą traktowane godnie i z należytą wrażliwością”.

Definicja gwałtu: dla kogo tylko „tak" oznacza zgodę?

O poglądy polityków na temat zmiany definicji gwałtu pytaliśmy w ramach kwestionariusza poglądów MamPrawoWiedziec.pl przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku.

Na pytanie: „Czy według Pana/Pani definicja gwałtu w Kodeksie karnym powinna zostać zmieniona na »stosunek bez zgody osoby doprowadzonej do obcowania płciowego«?" odpowiedziało 40 obecnych posłów i posłanek oraz troje senatorów.

Zdecydowana większość z nich (38 osób) zadeklarowała, że poparłaby zmiany, które zawiera wniosek posłanek. Wśród nich liderzy list w poszczególnych okręgach, którzy nie są wnioskodawcami projektu – Marzena Okła-Drewnowicz, Dariusz Joński, Barbara Nowacka, Kamila Gasiuk-Pichowicz, Adam Szłapka z KO, Joanna Scheuring-Wielgus i Krzysztof Śmiszek z Lewicy oraz Urszula Pasławska z PSL-TD. Poglądy tożsame z projektem mają zasiadający w Senacie z ramienia KO minister sprawiedliwości Adam Bodnar i Rafał Grupiński oraz Magdalena Biejat (Lewica), która w komentarzu do odpowiedzi stwierdziła: „Tylko »tak« oznacza zgodę”.

Głosowanie przeciw zapowiedział Paweł Kukiz (PiS), Paweł Śliz (Polska 2050-TD) oraz Grzegorz Braun (Konfederacja). Ten ostatni stwierdził, że „taka zmiana spowodowałaby skasowanie funkcji domniemania niewinności, co postawiłoby polski system prawny na głowie”.

Poglądy parlamentarzystów na temat zmiany kwalifikacji gwałtu znajdziecie tu.

Tekst powstał w zespole MamPrawoWiedziec.pl, przy wsparciu National Endowment for Democracy.

17
 
 

cross-posted from: https://szmer.info/post/2457618

XXV MANIFA WARSZAWSKA - O prawo do lenistwa - przeciwko wyzyskowi!

[ENG below] [UKR нижче]

XXV Warszawska Manifa przejdzie pod hasłem: O prawo do lenistwa - przeciw wyzyskowi! To już ćwierć wieku, kiedy spotkamy się na ulicach Warszawy! Wspólnie chcemy pokazać, że mamy dość grania według zasad opresyjnego systemu! Wierzymy w rewolucyjny potencjał siostrzeństwa, samoorganizacji i pomocy wzajemnej. Prawo do lenistwa - prawo do czasu, który należy do nas, a nie do wyzyskiwaczy - nie jest tym samym, co prawo do odpoczynku. Odpoczywamy, żeby zregenerować siły. Lenistwo służy nam samym, naszym ciałom, naszym wspólnotom. KIEDY: w niedzielę, 10 marca 2024, w godz. 14.00 - 18.00 GDZIE: Pomnik Kopernika, Krakowskie Przedmieście

Rezerwujcie czas! https://manifa.org/

[ENG] The XXV Warsaw Manifa will be held under the slogan: For the right to laziness - against exploitation!It's already a quarter of a century since we meet on the streets of Warsaw! Together we want to show that we have had enough of playing by the rules of an oppressive system! We believe in the revolutionary potential of sisterhood, self-organisation and mutual aid.The right to laziness - the right to time that belongs to us and not to the exploiters - is not the same as the right to rest. We rest to regenerate. Laziness serves us, our bodies, our communities. WHEN: Sunday, 10 March 2024, 2.00 p.m. - 6.00 pm WHERE: Copernicus Monument, Krakowskie Przedmieście Book your time!

UKR]

25-та Варшавська маніфа пройде під гаслом: За право на лінь - проти експлуатації! Вже як чверть століття ми зустрічаємося на вулицях Варшави! Разом ми хочемо показати, що нам набридло грати за правилами репресивної системи! Ми віримо в революційний потенціал сестринства, самоорганізації та взаємодопомоги.

Право на лінь — право на час, яке належить нам, а не експлуататорам — не те саме, що право на відпочинок. Ми відпочиваємо, щоб відновитися. Лінь служить нам, нашим тілам, нашим громадам.

КОЛИ: неділя, 10 березня 2024 р., від 14.00- до 18.00 ДЕ: Pomnik Mikołaja Kopernika, Krakowskie Przedmieście, Warszawa

18
19
20
21
22
 
 

OPEN CALL Teksty do zina o siostrzeństwie międzygatunkowym

Rozkwita: „Dla mnie siostrzeństwo nie ma płci. To zbiór praktyk takich jak: wspieranie się w codzienności, we wspólnych działaniach, w przeciwdziałaniu przemocy, dyskryminacjom, uważność na siebie nawzajem, na pozaludzkie istoty i cały świat przyrody, wzajemna troska. Tworzenie wspólnoty międzygatunkowej i międzygenderowej radykalnej empatii, współpracy zamiast rywalizacji. Wspólna solidarność, sojusznictwo ponad systemem patriarchalnokapitalistycznym, który najbardziej opresjonuje kobiety, osoby queerowe, z grup mniejszościowych, ktory utowarawia przyrodę (której jesteśmy częścią), bezgranicznie ją eksploatuje. To współbycie ponad podziałami i granicami”

O siostrzeństwie międzygatunkowym gadałyśmy (my – osoby) w grudniu podczas warsztatu tworzenia linorytów na warszawskim Zaczynie. Efektem warsztatów będzie zin.

Teraz ogłaszamy open call na teksty do zina: może to być kilka zdań, bardziej rozbudowane teksty (ale bez przesady;), poezja, hasła, statementy, czy co tam wam przyjdzie do głowy. O tym, co znaczy dla Was siostrzeństwo międzygatunkowe, czym jest, czym może być, o wizjach wspólnoty międzygatunkowej i międzygenderowej solidarności, wsparcia i sojusznictwa ponad systemem patriarchalno kapitalistycznym.

Teksty podsyłajcie do 17.02.2024 na [email protected].

23
24
25
view more: next ›