this post was submitted on 06 Oct 2024
15 points (100.0% liked)
parlamentarna
238 readers
1 users here now
Społeczność do postowania o poczynaniach partii, partyjek i ich ludzi.
founded 3 years ago
MODERATORS
you are viewing a single comment's thread
view the rest of the comments
view the rest of the comments
Moje potoczne i lokalne obserwacje są takie, że wieś nie jest lewicowa, tylko jak już anarchiczno-konserwatywna – nieufność przede wszystkim wobec struktur symbolicznych (jak np. kultura, samorozwój, nauka) i formalnych (jak np. instytucje i instrumenty rozwojowe), za wyjątkiem, wybiórczo i niekonsekwentnie, Kościoła i religii. Skutek jest taki, że przeciętny bolandzki chłop nie pomyśli ani o budowie spółdzielni (gdyż nie ufa sąsiadom), ani o modernizacji gospodarstwa (gdyż nie ufa nowinkom, ceni sobie bezpieczeństwo status quo, niejednokrotnie jest uzależniony). W chwili, gdy podstawy jego bytu się zachwieją, np. wskutek konkurencji, globalizacji, rolnictwa wielkoobszarowego, zmian klimatycznych, Zielonego Ładu, Dyrektywy Bioróżnorodnościowej – popadnie w degenerację, ewentualnie najmie się u latyfundysty (tylko tam jest i tak niższa chłonność pracy). Laboratorium socjologiczne – wsie popegeerowskie w wersji light (nie tak gwałtownie). Uważam, że za naszego życia zobaczymy fale migracji małorolnych do miast z pełnym tego faktu zestawem następstw – "ekonomia alterobwarzanka": zinklasowani wielkomiejscy na suburbia (dawniej: zdeklasowani wielkomiejscy na emigrację na zmywak), zdeklasowani chłopi do miast lub do sektorów pozarolniczych, może do usług. Sorry za brutalną szczerość, lecz wątpię, aby to jakościowo odmieniło ich mentalność. Chłop jest też "powierzchownie alterempatyczny" – nieobojętny na ludzką tragedię, lecz ze skokowo wyższym progiem bólu (pies czy krowa sobie mogą przeżyć życie na łańcuchu, zaś dziecko w patorodzinie – luz).
"Moje potoczne i lokalne obserwacje są takie, że wieś nie jest lewicowa" Wieś nigdy nie była lewicowa, tylko miała swój ruch ludowy. Lewicy z kułakami jest nie po drodze ze względu na różnice klasowe. Było to widoczne podczas niedawnych protestów farmerów - milionerów. Lewica co najwyżej może szukać elektoratu u robotników rolnych lub drobnych rolników, którzy poza maleńkim gospodarstwem pracują też gdzie indziej.
– drobnym rolnikom może zaproponować postulaty socjoekonomiczne, "emocjonalno-moralnie (narracyjnie) poosłaniać" przed modernizacjami czy racjonalizacjami (dziś: klimatycznymi), lecz już nie obyczajowo-światopoglądowo. Empatyczną wersję "Piątki dla Zwierząt" odrzuca wieś en masse jako "fanaberię", gdzie figura, autorytet starszych są tam mocne, toteż nie myślmy o np. cywilizowaniu patriarchatu czy tam innych opresji i autorytaryzmów. "Koń droższy baby, jak ziemia droższa życia" – ongiś usłyszałem credo.
Nie chcę siać defetyzmu – do Lewicy zdecydowanie najbliżej, pozwalam sobie na szczerość; mogę się mylić, wiadomo.
Robotnicy rolni (najemni) – uczciwie, nie umiem powiedzieć.
Czas „wsi” wspierającej lewcie chyba już dawno minął i raczej nie wróci, bo kiedyś tą wsią byli głównie chłopi może bardzo mali rolnicy.
Teraz są nawet ci mali rolnicy są jednak podobą kategorią co drobnomieszczaństwo które raczej nigdy duża grupą lewicową nie było.
A co do rolników najemnych, jest to pewnie najbardziej potencjalna grupa wspierających lewice, ale z tego co wiem to jednak jest ich dość mała ilość w polsce.
Pamiętajmy też że na dużej części wsi większąść mieszkańców to zwykli robotnicy najemni a nie rolnicy.
PS: Nie nazwywajmy mieszkańców wśi chłopami, chłopi to specyficzna historyczna klasa społeczna, to troche protekcjonalne.
PSS: Pisząc o wsi nie wspierającej lewicy miałem na myśli głownie rolników, wiejscy robotnicy w dalszym ciągu są grupą możliwie przystępną lewicy.